O pewnej szkolnej przyjaźni
„Przede Wszystkim, Przyjaciele”: to tytuł opowiadania, w którym głównym bohaterem jest Larry Bradford z North Franklin, Ameryka. Ten wysoki, patykowaty chłopak, wychowywany przez ojca, miał pewien problem; ale od początku.
Jakkolwiek w podstawówce tato był dla niego najlepszym i jedynym przyjacielem, to niezupełnie, jak się później okazało – było to wystarczające. Tato nauczył go czytać Biblię. Będąc w liceum zapytany, dlaczego do niego nie przychodzą przyjaciele ani on do nich, odpowiedział: „Wiesz, ja jestem dla nich niewidzialny, jestem inny. Nie dołączyłem do tych zuchwalców, co to uważają, że mogą robić i mówić, co chcą. Ja w czasie przerw siadam na ławce, jem kanapkę i czytam Biblię. Żeby choć jeden odezwał się do mnie tak po prostu, tak zwyczajnie; »Larry, co tam słychać, jak się masz?«. Ale oni przechodząc dowcipkowali coś w rodzaju: »Co tam piszą o piekle?«, »Jesteś generałem od Biblii« i tak tam różne. Nie wiesz, jak ja się czuję.”
Na twarzy taty pojawił się gorzki smutny uśmiech. „Zatem będę się modlił o to, ażebyś pewnego dnia miał więcej przyjaciół niż inni z twojej klasy.” Wprawdzie Larry słyszał o różnych cudach, ale to, co mówił tato, to szalony pomysł. A gdyby jednak, to byłby cud…
A tymczasem nauka w liceum dobiegła końca, egzaminy zdał z wyróżnieniem, co przyjął bez szczególnego wzruszenia. Drogi wszystkich się rozeszły, Larry wybrał medycynę.
Przed rozpoczęciem studiów, Larry poszedł z tatą jak zwykle na mecz. Niestety, podczas meczu tata dostał zawał i zmarł. Dla Larry’ego to był cios w samo serce. Chodził, jak odrętwiały, aż po pewnym czasie dotarło do niego, że stracił najlepszego, jedynego przyjaciela, jakiego miał dotychczas. Studia biegły swoim rytmem, uczył się dobrze – bo taka była rada taty: „musisz się uczyć”.
Na studiach zapoznał dziewczynę, nie tylko piękną, ale mądrą i wrażliwą – to takie, pomimo wszystko, moje szczęście, pomyślał Larry. Pod koniec studiów ożenił się i mieli razem czwórkę dzieci.
Jako wzięty lekarz pracował ponad 20 lat. Aż tu pewnego razu dowiedział się, że jest bardzo chory. Poddał się operacji. Wkrótce nadeszła nowa wiadomość, a właściwie zaproszenie na zjazd koleżeński, z okazji 20-lecia ukończenia liceum. Nadał wiadomość, że chyba nie przyjedzie, czuje się słabo. Rozdzwoniły się telefony; „Larry, musisz wyzdrowieć”. „Larry, bez ciebie nie odbędzie się zjazd.” „Będziemy czekać za tobą tak długo, jak trzeba.” „A co możemy dla Ciebie zrobić?” I wtedy właśnie rozpoczął się cud; od tego ordynarnego chłopaka, który wcześniej tłumaczył się, że nie rozumiał tego, co czytał Larry, od tego wyśmiewcy, usłyszał: „Po latach zrozumieliśmy, że gdyby nie Ty, nasze życie wyglądało by zupełnie inaczej. Nigdy nie wyparłeś się tego, co robiłeś.” Inny pisał, że żona go zostawiła. „I wtedy przypomniałem sobie o chłopaku, który codziennie siedział zupełnie sam, jedząc kanapkę i czytając Biblię. Nie miałeś nikogo, a byłeś szczęśliwy. To było widać w Twoich oczach. I ja, kiedy chciałem ze sobą skończyć, kupiłem Biblię i odtąd znalazłem to, czego mi brakowało.” „Larry, walcz dzielnie. Przyjacielu, pomyśl, jak nasz wszystkich zmieniłeś.” I tak pisali, pisali jeden po drugim, stworzyli łańcuszek modlitewny; jak umiemy, tak się modlimy najszczerzej. To wszystko tak podbudowało Larry’ego, że nadał wiadomość, że przyjedzie. Nie dowierzał: „Larry, przepraszamy Cię, Larry wiedzieliśmy, że byłeś dobry. Zostałeś sobą. Przejrzeliśmy chyba trochę za późno.”
Coś w tych zuchwalcach pękło, myślał Larry, siedząc z żoną przy stole. Skąd ta lawina dobroci, to jest ten cud, i tato mi to przepowiedział.
Utrzymywali kontakty koleżeńskie przez kilka lat, ale szczęście trwało zbyt krótko. Choroba odezwała się i jako lekarz, Larry wiedział, że musi pożegnać się z tym światem. Zrozpaczonej żonie powiedział: „Przecież idę spotkać się z moim tatą, jedynym najlepszym przyjacielem w najpiękniejszym okresie mojego życia – młodości.”
Na pogrzebie zjawiła się cała klasa, bez wyjątku. Chłopaki mieli rozdarte serca; pomimo że go przeprosili za krzywdę, którą tyle lat mu wyrządzali, wiedzieli, że to będzie ciążyło im do końca życia. Ten chłopak nikomu nie wadził, wiódł spokojne życie, rodzinne, jak i zawodowe. I musiał pierwszy odejść.
Opowiadanie na podstawie „Skarbiec cudów w życiu przyjaciół. Prawdziwe historie o Bożej Obecności dzisiaj” autorki Karen Kingsbury, której książki są bestsellerami. Sprzedano je w ponad 20 milionach egzemplarzy.
„Dobry przyjaciel, kto go znalazł – skarb znalazł.” Mieć dobrych przyjaciół, to być bardzo szczęśliwym i bogatym. A jak powiedział Goethe, jeśli na świecie dzieją się cuda, to tylko dzięki kochającym, czystym sercom.
A więc, przede wszystkim – Przyjaciele. Krótkie słowo, a znaczące tak bardzo wiele.
Larry Bradford czekał na ten cud 20 lat.
Elżbieta Frąszczak